czwartek, 28 grudnia 2017

Nadrabianie zaległości

Chciałabym je nadrobić, ale raczej nie jest to możliwe w ramach jednego postu. Od jakiegoś czasu ciągle narastały jakieś komplikacje, o których może nie będę teraz wspominać. Dlatego teraz  na szybko włączę kilka zdjęć, zrobionych również na szybko, bez odpowiedniego światła i bez odpowiedniej modelki - ale są.



Pierwszy z włóczki Mirella z Włóczek Warmii, był już prezentowany na blogu w formie zajawek i nie doczekał się lepszej sesji zdjęciowej. Jestem bardzo zadowolona z tej wełny, jest godna polecenia i jeszcze coś z niej zrobię.
Drugi z norweskiej alpaki. Włóczka bardzo przyjemna w dotyku, a jeszcze bardziej przyjemna w przerabianiu. Miałam czystą przyjemność w dzierganiu tego sweterka i jestem zadowolona z efektu.


Niestety już tej przyjemności nie powtórzę, nie mam dostępu do tej wełny, chyba że znów polecę do Norwegii. Ale to mało prawdopodobne....
Jeśli chodzi o plany na Nowy Rok, to nie mam sprecyzowanych za bardzo planów... I to chyba dobrze...

sobota, 14 października 2017

Chcieć mniej

W końcu i w moje ręce wpadła książka Katarzyny Kędzierskiej pt. Chcieć mniej. Chciałam od dawna ją przeczytać i wiem już, że było warto. Zaczęłam też porządkować przestrzeń i swój sposób myślenia pod wpływem lektury.
Zrobiłam dziś porządek w szafie, nawet nie dlatego, że miałam bałagan, ale dlatego, żeby zobaczyć, czego i ile mam. Zazwyczaj gdy ulegam zakupowym pokusom, wydaje mi się, że czegoś mi brakuje. Np. nie mam koszulek z krótkim rękawem. Dlatego poukładałam wszystkie ubrania kategoriami: koszulki z długim rękawem, koszulki z krótkim rękawem, swetry i spodnie. W ten prosty sposób przekonałam się naocznie, ile czego jest. Nie mogę powiedzieć, że czegoś nie mam. Osobną kwestią pozostaje stopień zniszczenia danego ubrania, bo nigdy nie wiem, czy wygląda to na tyle dobrze, żeby to jeszcze założyć. Poleciały do kosza dwie koszulki, które uznałam za sprane.
Drugą kwestią, nad którą się zastanawiałam, to jak wprowadzić "Chcieć mniej" do mojego hobby, czyli dziewiarstwa. Jeśli chodzi o gotowe już sweterki, to bardzo trudno jest mi się z nimi rozstać. Nawet jeśli wyglądają źle i nie nadają się do noszenia, to nadal je trzymam ze względów sentymentalnych. Ciągle widzę w nich każde przerobione oczko i poświęcony czas...
Istotniejsza jednak  wydaje się kwestia przyszłych sweterków ( sweterki dziergam najczęściej). Próbowałam już racjonalizować działania w tym temacie, ale nie byłam zadowolona z efektów.
Rzecz w tym, że wciąż próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie; jakiego swetra naprawdę potrzebuję, a nie co mi się podoba, albo co chciałabym zrobić. Tak realnie...

niedziela, 1 października 2017

Tegoroczne sweterki

Nie za duży ten urobek, chociaż czasu mi nie brakowało, może bardziej chęci. Za to każdy sweter jest inny. Pierwszy 4- kolorowy jest robiony od rękawa przez tułów i zakończony na rękawie. Ciekawa konstrukcja, może będę chciała ją powtórzyć. Czerwony jest robiony od dołu. To nic nowego. Różowy z Włóczek Warmii jest robiony od koronki  na rękawie, a ostatni  tradycyjnie od góry i to jest jest dla mnie najlepsza i najszybsza z metod.

wtorek, 25 lipca 2017

Trochę zajawek...

Ostatecznie sama zdecydowałam, jak mają być zakończone rękawy w sweterku. Nie było żadnych podpowiedzi.
Wersja ze ściągaczem wydała się zdecydowanie lepsza, lepiej układa się na ciele. Właściwie na ręce. Inne elementy przedstawiają się tak:


Całość w niedalekiej przyszłości, być może na modelce (ale tego nie można nigdy być pewnym).

sobota, 24 czerwca 2017

Pracuję nad ...

Ostatnio pracuję nad nowym sweterkiem i dość mocno mnie ten projekt pochłania. Ciągle coś pruję i poprawiam, wymyślam nowe wersje tych samych wydarzeń. Zbliżam się ku końcowi ale mam pewien dylemat. Wygląda to tak...

Jak widać każdy z rękawów  ma inne zakończenie i nie wiem które wybrać. Może ktoś pomoże mi podjąć decyzję?

sobota, 10 czerwca 2017

Czerwony sweterek po raz kolejny

Jak zwykle czekałam na modelkę, czas i odpowiednią pogodę. A w końcu się udało i mam zdjęcia, które w miarę się nadają do pokazania.

poniedziałek, 29 maja 2017

Włóczki Warmii

Trwam w zachwycie nad tą ręcznie farbowaną wełną z Włóczek Warmii i drżę o to, aby powstało dzieło jak najbardziej niezwykłe. Takie, które wydobędzie z niej całe piękno...
W rzeczywistości kolory są bardziej ciepłe niż na zdjęciu, ale i tak mi się podobają.

wtorek, 16 maja 2017

Finał czerwonego swetra

Mogłabym napisać wielki finał, trochę mi zeszło czasu  przy jego produkcji. Ale w końcu jest i chyba jestem z niego zadowolona. Najbardziej podoba mi efekt jaki powstał z połączenia dwóch nitek, a to przecież była moja autorska inwencja.


Sweter jest dzięki temu mięsisty i gruby, z pewnością się przyda na chłodną  porę roku.

środa, 10 maja 2017

Pochwała dziewiarstwa

Bywają takie dni w życiu każdej dziewiarki, że druty przestają pociągać. Czasem wcale nie można ich wziąć do rąk. Przychodzi jakiś  niesmak "po co mi to całe dzierganie, w sklepie kupię taniej i  już gotowe". Po co się męczyć... Ale potem przychodzi jakaś niezrozumiała pasja twórcza, chęć tworzenia, zapał. Urzeknie jakiś projekt, kolor, włóczka...
Jest jakiś zachwyt nad stworzonym dziełem, jakaś niema kontemplacja, że udało  się coś zdziałać...wytworzyć... I nawet jak innym się to nie podoba, to ja jestem zachwycona własnym wytworem. Nawet jak wyszło idealnie, to jest moje, zrobione samodzielnie i cieszy.

poniedziałek, 8 maja 2017

Jest korpusik!

Postępy są wolniejsze niż bym sobie tego życzyła, a to dlatego, że angora  zaczepia się o druty. Ogólnie efekt dobry, choć oczywiście w dotyku wyrób jest trochę sztuczny. Jestem na etapie przekładania oczek z prowizorycznego łańcuszka na drut. Łańcuszek pruje się źle z tego powodu, o którym wspomniałam wcześniej, ale to tylko 62 oczka, więc dam radę.

czwartek, 13 kwietnia 2017

Dodać wełnie puszystości...

Miałam w posiadaniu czerwoną Jawoll superwash i zdążyłam już na nią ponarzekać, że twarda, sztywna, trudna w przerabianiu itd. Ale coś musiałam z nią zrobić. Dokupiłam angorę Ram i myślę, że było warto, bo obie włóczki razem dały bardzo ciekawy efekt. Utworzona włóczka posiada  lekką puszystość, ale się nie rozciąga. Ładnie wyeksponowała wzór ażurowo - warkoczowy i myślę, że cały sweter będzie dobrze się układał. Zachęciłam się do dalszego tworzenia melaży, to taka dziedzina, której jeszcze nie próbowałam i pole do eksperymentowania. Efekty mogą być różne, ale muszę spróbować.
Zakończyłam szare rękawiczki, które leżały od stycznia. Nauczyłam się na nich filcowania na sucho, a potem dorobiłam palce. Czasem najtrudniej zabrać się za mały drobiazg.

wtorek, 4 kwietnia 2017

Galimatijas

Tak nazwałam ten sweterek, bo w trakcie pracy było z nim totalne zamieszanie. Jednocześnie przody i rękawy, mnóstwo ciągnących się nitek, prowizoryczne łańcuszki itp. W pewnym momencie tak się pogubiłam, że zrobiłam wypukły dekolt. Na szczęście wszystko dało się poprawić i uzyskać w miarę dobry efekt.




wtorek, 21 marca 2017

Z boku na bok

IK zaproponowała  zabawę ze zrobieniem swetra od rękawa do rękawa. I oczywiście skusiłam się na taki sposób przerabiania robótki. Tym bardziej, że chodził za mną pewien pomysł podpatrzony na e-dziewiarce.
Trochę rękaw wydaje się zbyt duży w stosunku do tułowia, ale mam nadzieję, że na koniec się wszystko wyrówna. Muszę na tej nadziei polegać, bo nie wykonałam aż tak  dokładnych obliczeń, jak zalecała Intensywnie Kreatywna i dziergam trochę na oko. Dziergam z Jawoll superwash, mieszanki wełny i chyba nylonu. Włóczka początkowo nie wzbudziła mojego zachwytu, ale kupiłam ją ze względu na różnorodność kolorów.. Zresztą przerabia się ją dobrze, bo jest twarda i nie ma żadnych włosków, ale nie zbyt dobrze wychodzą na niej wzory czy ażury. 

środa, 8 marca 2017

Virus z "estonki"

Dawno nie zrobiłam czegoś  większego na szydełku. Praca na nim wydaje mi się raczej żmudna. Ale nie tylko dlatego nie lubuje się w szydełku. Nie przepadam za nim, bo zazwyczaj wyroby są trochę toporne Oczywiście można wziąć cieńszą nitkę, ale wtedy praca jest jeszcze bardziej żmudna itd. W tym wypadku było inaczej. Virus - jak już pisałam- mnie wciągnął i bardzo przyjemnie się go przerabiało. Ponadto zagospodarowałam w nim resztki z wełny estońskiej, co do której byłam pewna,że nie chcę jej przerabiać na drutach. (z powodu jej nierówności i szorstkości). Więc dwie pieczenie na jednym ogniu ( a nawet trzy). Mam nową chustę, zagospodarowałam resztki i pozwoliłam sobie na zakup kolejnych moteczków. (przyjdą niebawem).



czwartek, 2 marca 2017

Dałam się zawirusować

Jak usłyszałam o pochodzeniu nazwy tego wzoru, to pomyślałam, że coś w tym jest. Virus, bo nim mowa,  jest właśnie taki  jest, że się chce go robić. Szydełko nie jest moim ulubionym narzędziem i niechętnie po nie sięgam, zwłaszcza przy dużych projektach. Ale tym razem pomysł i sposób przerabiania wzoru pochłonął mnie jak tytułowy wirus. Chwilami nie mogłam się oderwać. I tak powstaje kolejna chusta...

Ananasy gotowe


Wzór okazał się łatwiejszy  niż myślałam. Oczywiście korzystałam z filmowych podpowiedzi Intensywnie Kreatywnej, bo sama słabo czytam wzory. Wełna Malabrigo, 1 i trochę motka . Przez cały czas dziergania zastanawiałam się, czy nie byłaby lepsza wełna jednokolorowa. Może wtedy lepiej byłoby widać wzór. Może kiedyś się skuszę na zrobienie drugiego egzemplarza. Może.
Teraz, chwilami, zaczynam mieć wątpliwości, czy warto wykonywać tyle projektów. Oczywiście dziewiarki w ferworze próbowania kolejnego wzoru, produkują kolejne cudo, którego niestety nie ma kiedy nosić. Poprzednią chustę Mil Pasos. założyłam dwa razy, potem przyszła zima i nie chciałam okręcać jej wokół  szyi jak zwykły szalik. Chciałam, żeby swobodnie zwisała ukazując swoje piękno. Czekałam z nią do wiosny, ale na wiosnę zrobiłam nowe ananasy. Czy zdążę pochodzić w obu?

czwartek, 16 lutego 2017

Zabrałam się do pracy

Nie ciągnęło mnie do drutów ostatnio, może brak słońca na to wpływał, może coś innego. Zabrałam się do pracy trochę wbrew sobie, jednak jestem zadowolona. Na gwiazdkę dostałam piękne malabrigo i uznałam, że dobrze będzie przerobić je   na chustę. Ciekawa kolorystyka wełny w chuście może być atutem, a w swetrze może nie wypaść korzystnie. Obawiałam się, że będzie zbyt, jak to mówią pstrokaty.
Wzór chusty wybrałam znany jako ananasy lub Pineapple Delight autorstwa Larisy Valeeva. Dziergam na podstawie wskazówek IK, bo dopiero wtedy wszystko staje się zrozumiałe.

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Norwegia - raj dla dziewiarek

W prawie każdym sklepie, mam na myśli, supermarkety, znajdują się włóczki. Do wyboru, do koloru...



Nie omieszkałam sobie też coś kupić... Będzie to moja pamiątka z Norwegii


czwartek, 12 stycznia 2017

Zimowe zapotrzebowanie



W związku z wylotem do zimnych krajów wzrosło zapotrzebowanie na wełniane dodatki. Nauczyłam się robić skarpetki i rękawiczki.


Palce jeszcze będę dorabiać...

Jeszcze grudniowy sweterek



Zakończyłam go, co prawda, 3 stycznia, ale większość dziergania przypadło na na grudzień. Motyw znany z musztardowej czapki i komina, jak widać bardzo przypadł mi do gustu i jeszcze gdzieś go zamieszczę. Włóczka Soft 200, merino microfibra 45% Vigin Wool i 55% acrylic. Włoska włóczka, godna polecenia, miękka i puszysta, bardzo dobrze się blokuje. Wyrównują się wszystkie niedociągnięcia. Kupiłam ją- właśnie- miałam się wytłumaczyć, aby dodać do sweterka z resztek, którego jednak nie skończyłam. Ale powstał ten fioletowy i jestem z niego bardzo zadowolona.