sobota, 5 grudnia 2020

Zakupy włoćzkowe

Mogłam pozwolić sobie na małe zakupy, bo zakończyłam jeden sweter i kończę drugi, a z zapasów została mi tylko jedna nowa wełna ( zestaw na sweter) i trochę resztek... więc mogłam z czystym sumieniem coś kupić. Tym bardziej, że domawiałam wełnę, a szkoda płacić za przesyłkę za dwa motki... (bardzo typowe dla dziewiarek)




 Wełna to merino z Dropsa. Szukałam idealnego czekoladowego brązu i ten choć na zdjęciu wydaje się bardzo zbliżony do ideału, to w rzeczywistości taki nie jest. Pomysł był też inny, a realizacja też będzie inna. Chciałam zrobić sweter z szydełkowych elementów, z takiej lekko puchatej wełny (gdzieś taki widziałam), ale merino nie jest puchate, za grube na szydełko i plany trzeba zmienić. Kolejny pomysł,  dziurki lub ażurki nie jest jeszcze ostatecznie sprecyzowany. Może znajdę coś w necie.


Według mnie, najpiękniejsze zachody słońca są właśnie w listopadzie i w grudniu. Czy ktoś się ze mną zgadza?

poniedziałek, 23 listopada 2020

Pierwszy żakard

 Kolejny sweter z włóczki, którą kupiłam dwa lata temu. Zrobiony ze zdjęcia - tak przyznaję się, ale wszystko od początku do końca przemyślałam i nawet samodzielnie narysowałam żakard.





 Tak się złożyło, że to pierwszy w historii tego bloga żakard. Zrobiłam go od góry i dodawałam oczka na wyczucie, co 6-7 rzędów. Wyszedł taki jak chciałam "oversizowy" i wygodny. Całkiem przyjemnie wrabiało się  żakard, bo trochę się go obawiałam (zupełnie niepotrzebnie).Ostatnie zrobione zdjęcie nie jest ostateczne, bo kiedy zobaczyłam ten wywinięty dół, uznałam, że koniecznie trzeba to przerobić. Nie mam tylko jeszcze aktualnego zdjęcia (postaram się zrobić).



Nadal dół się trochę wywija, ale jednak mniej...
Praktykuję częste spacery po parku.

środa, 4 listopada 2020

W czerwonym Ci do twarzy

    To spostrzeżenie dotyczy wielu osób, ale nie wszyscy pałają do tego koloru dużą sympatią. Uważają go za zbyt odważny i krzykliwy. U mnie nastawienie zmienia się wielokrotnie; raz go kocham, a raz nienawidzę. Ogólnie mam dużo ubrań w tym kolorze, które w jednym czasie noszę chętnie, w innym  pomijam. Tak to już ze mną i myślę, że z wieloma kobietami. (Dlatego tworząc zrównoważoną garderobę nie wyrzucajcie wszystkiego, bo dawna miłość do bluzki czy swetra jeszcze może powrócić).

    Jak kupowałam tę czerwoną alpakową wełnę, to oczywiście czerwony był na topie, ale później już mniej.  Postanowiłam jednak przerabiać włóczki, które mam już na stanie i nie nabywać nowych. To dobra zasada, bo nie ma ciągle rosnących włóczkowych zapasów.

    Tak więc powstał czerwony alpakowy.





Na zdjęciach kolejne odsłony tarasu i nowy kot  (jacie!).

niedziela, 2 sierpnia 2020

Połączenie alpaki z bambusem


Sprawa trochę nieoczywista i jeszcze bardziej niepewna. Musiałam jednak tak zrobić. Kupiłam włóczki na dwa różne sweterki, ale okazały się zbyt cieniutkie, żeby przerabiać je osobno. Na szczęście były w podobnym kolorze i mogłam, bez problemu je połączyć. Dzianina tworzy się całkiem fajna, przyjemna w dotyku, lekko lejąca. Mam też nadzieję, że sprawdzi się w noszeniu. Alpaka "przytrzyma" bambus, żeby się nie rozciągał, a bambus złagodzi nieco szorstkość alpaki. Ale o tym będę mogła się wypowiedzieć dopiero wtedy, gdy sweterek ponoszę przez jakiś czas.



czwartek, 21 maja 2020

Reżim zakupowy

Cóż, udało mi się powstrzymać się od kupowania włóczki przez dość długi czas. Ostatnie zakupy zrobiłam w grudniu 2018 roku. Było to bardzo słuszne rozwiązanie, ponieważ nie dziergałam. Ale teraz skoro chwyciłam druty do ręki, zaczęły mnie znów nęcić kolorowe motki, tym bardziej, że mam nową fazę kolorystyczną. Oto ona:








 Łącznie z tym ostatnim kolorem, dla mnie całkowicie nietwarzowym - waniliowym.

niedziela, 10 maja 2020

Wiosennie i kwiatowo

Któregoś dnia zrobiłam  podróż sentymentalną w treści swojego bloga ( któż ma go czytać, jeśli nie ja?) i doszłam do wniosku, że mogłam więcej uwagi poświęcić roślinom w ogrodzie. Czasem pojawiały się na zdjęciach, ale tylko czasem. Teraz myślę, że warto było uwiecznić więcej i więcej pokazać. Dlaczego? Okazało się, że wiele z tych roślin już nie istnieje, niektóre były jednoroczne, inne straciły żywot na skutek mrozu, czy innych warunków atmosferycznych.




Wiosenne tulipany, nie ma, chyba bardziej eterycznych kwiatów. Ale są jedne z pierwszych na wiosnę dlatego tak cieszą.

niedziela, 19 kwietnia 2020

I znów dziergam!

Nawet nie wiem od czego zacząć. Jak to zwykle bywa, choroba nie okazała się aż tak poważna, jak to się na początku wydawało. Wystarczy zmienić dietę, trochę więcej ruchu. Nie jestem całkowicie zdrowa, ale mogę robić na drutach!
   Ogólnie przydał się ten czas trochę na odpoczynek, trochę na przemyślenia. Ponadto od półtora roku nie kupiłam nowej włóczki, a wszystkie resztki oddałam do świetlicy plastycznej na prace ręczne dla dzieci. (Potem nawet czegoś potrzebowałam, ale trudno). W czasie krótkich prób dziergania połamałam większość drewnianych drutów, ale nie kupiłam nowych i wróciłam do metalowych. (Nawet mi to nie przeszkadza)
   Szukałam pomysłu na nowe hobby, układałam ubrania w szafie (co było widać w postach), próbowałam hodować kwiaty, rybki akwariowe, ale to wszystko nie było to. W internecie wciąż oglądałam sweterki i no cóż... powoli wróciłam do dziergania.  Robota rzeczywiście idzie mi wolno, mimo wszystko nie mogę się nadwyrężać, wybieram proste, można powiedzieć banalne projekty i idę do przodu. (Wolno). A dziś załadowałam wirtualny koszyk nowymi włóczkami i chyba je kupię.
    Jednak nic nie kupiłam i jestem z tego zadowolona.



poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Zakupy ubrań przez internet

Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego,  że jak daleko sięgam pamięcią kupowałam ubrania przez internet. Oczywiście kupowałam też na inne sposoby, w sklepach stacjonarnych, secound hand, w galeriach, robiłam także całodniowe wyprawy na zakupy do innych miast. Z czasem okazało się, że kupowanie on-line stało się najprzyjemniejszą dla mnie formą. I chyba najwygodniejszą. Odrzuciło mnie od wypraw do galerii, mnóstwo straconego czasu, sporo kilometrów w samochodzie, podobnie w nogach. Czasem bez efektu, bo akurat nic nie było na mnie. Zresztą kilka lat wybierania rzeczy przez internet spowodowało, że nie potrafię zdecydować się "od razu". Przeglądając katalog on-line mam czas na zastanowienie się, przemyślenie sprawy, w sklepie stacjonarnym muszę wiedzieć czego chcę w jednej chwili. Rzadko towar "rzuca mnie na kolana", a nie łapię byle czego i nie lecę do kasy. Kiedyś pisałam już co myślę o kupowaniu bardzo drogich ubrań - cena dla mnie musi być przyzwoita, nie wydam kilkuset złotych za jedną rzecz i tyle. (  Dodam jeszcze, że nie kupię też wełny 60-70 zł za motek, choćby była nie wiem jak cudowna.)
Ale wracając do zakupów przez internet: często słyszę głosy, że nie mogę kupować w firmach wysyłkowych, bo muszę przymierzyć.  A co ja robię jak otwieram paczkę - mierzę i to nie w publicznej przymierzalni, gdzie czuję oddech innych kupujących, ale w warunkach domowych, kiedy mam czas i ochotę. Tak naprawdę  nie mierzenie jest problemem,  ale fakt, że trzeba to potem spakować i odesłać. Teraz wiele firm ułatwia nawet zwroty i przysyłają za darmo kuriera, np. Zalando.