sobota, 5 grudnia 2020

Zakupy włoćzkowe

Mogłam pozwolić sobie na małe zakupy, bo zakończyłam jeden sweter i kończę drugi, a z zapasów została mi tylko jedna nowa wełna ( zestaw na sweter) i trochę resztek... więc mogłam z czystym sumieniem coś kupić. Tym bardziej, że domawiałam wełnę, a szkoda płacić za przesyłkę za dwa motki... (bardzo typowe dla dziewiarek)




 Wełna to merino z Dropsa. Szukałam idealnego czekoladowego brązu i ten choć na zdjęciu wydaje się bardzo zbliżony do ideału, to w rzeczywistości taki nie jest. Pomysł był też inny, a realizacja też będzie inna. Chciałam zrobić sweter z szydełkowych elementów, z takiej lekko puchatej wełny (gdzieś taki widziałam), ale merino nie jest puchate, za grube na szydełko i plany trzeba zmienić. Kolejny pomysł,  dziurki lub ażurki nie jest jeszcze ostatecznie sprecyzowany. Może znajdę coś w necie.


Według mnie, najpiękniejsze zachody słońca są właśnie w listopadzie i w grudniu. Czy ktoś się ze mną zgadza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz