Po zrobieniu tego zdjęcia zdałam sobie sprawę, że popadłam w dziewiarską rutynę. Niby chciałabym realizować nowe pomysły i wzory ( tyle mam ich w głowie), ale kiedy "przychodzi co do czego"dziergam dzieło całkiem zwyczajne. W dodatku ciągle i na siłę upycham jakieś zapasy. Tylko niebieski jest zrobiony zgodnie z planem, kupiłam włóczkę, wymyśliłam wzór i wydziergałam w jednym kolorze. Biały jest z zapasów, których nie chciałam przyjąć od koleżanki. Jednak, skoro już do mnie trafiły przerobiłam na sweter dla córki (przynajmniej jest darmowy). Kolejny sweter to dwie gryzące wełny, szara z Islandii i resztki (znowu !) estonki. Rudy to dwie różne estonki, kupiłam drugą, żeby dodać do pierwszej...itd. Ciągle usiłuję zagospodarować jakieś resztki i nieudane zakupy. Ale jest też pozytywna kwestia. Zdobywam doświadczenie, testuję włóczki i odkrywam, co mi odpowiada a co nie.
Na koniec "swetereczek" wydziergany dla małej Zosi. Powstał w ogromnym tempie i ledwo załapał się na zdjęcie.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz