Zacznę od włóczki: 40% superwash Uld, 40% Akryl, 20% nylon. Chyba nie popatrzyłam na skład, bo może nie kupiłabym jej. Ważniejsza była grubość 50g - 200m, napis superwash, czyli coś co można bezpiecznie wyprać, bez obawy, że się zmechacić. Tego jeszcze nie testowałam. I oczywiście liczył się kolor - mocny niebieski ( można byłoby pokusić się o dywagacje typu, czy bardziej jest granatowy, czy kobaltowy, czy inny , ale to sobie darujemy). Wspomnę może o moich odczuciach podczas robienia. Włóczka jest wygodna podczas przerabiania, nie ślizga się na drutach, ale też nie zaczepia się. Słabo się blokuje, tzn. że gotowy wyrób ( a najpierw próbka) nie zmienia wielkości po namoczeniu. To akurat mogłoby być zaletą, ale sweterek wyszedł trochę kusy i nie bardzo mogę liczyć na to, że się rozciągnie. Trudno. Wykorzystałam noellę do ostatniego centymetra i nie mogę nic poprawić. W sklepie cały zapas został też wyczerpany.
Wspomnę o wrażeniach dotykowych, czyli o stopniu "mizialności", bo jest bardzo średni. Można było to przewidzieć, czytając skład, ale jak już wspomniałam, nie czytałam go. Ogólnie wyczuwalna jest sztuczność przędzy, choć wyrób wygląda dość dobrze.
Natomiast wzór. Wzoru nauczyłam się na you tube od
Lousy Apostolopoulou.