Jak już myślisz, że zakończyłaś pracę na swetrem... Wyszedł trochę większy, ale na nie za duży. W miarę kompaktowy, ma ładne lekko szerokie mankiety i odpowiednią długość. A potem moczysz go i wszystko powiększa się o jakieś 10-12 cm, to jest pierwszy dramat. A drugi dramat jest na tym zdjęciu, czyli cięcie gotowej dzianiny. Gdyby to jeszcze był sweter robiony od góry, wtedy można byłoby po prostu spruć, a tak pozostało cięcie. Niezbyt miłe doświadczenie dla dziewiarki, ale mogłam mieć swetra do połowy uda. Cieszę się, że chociaż mankiety udało mi się zachować, bo skróciłam karczek.
Karisma- nie wiem czy jeszcze będę z niej dziergać przez to rozciąganie. Zdarza się, że dzianina się rozciągnie, ale 1-2 cm, a nie tyle.
Po naprawie.
Teraz jestem zadowolona z efektu, bo ma odpowiednia długość, a dzięki temu, że skróciłam karczek udało się uratować rękawy. Nie bardzo to widać na zdjęciu, ale są lekko za szerokie i powstaje przez to taki fajny efekt.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz