Ostatnio zaczynam wiele robótek, ale ich nie kończę. Powód w pełni uzasadniony- muszę mieć małą robótkę mieszczącą się w torebce. Kiedy przybiera zbyt duże rozmiary zaczynam robić nową. Może nie jest to rozsądne, ale zmusza mnie do tego konieczność przesiadywania w przychodniach lekarskich. Tak więc mam na drutach:
* chustę w kol. musztardowo-brązowo-beżową + bordo
* czerwony sweter z odzysku (planowałam z tej włóczki zrobić poduszki, ale zawsze swetry wygrywają z każdym innym pomysłem, jako że są najbardziej przydatne)
* niebieski w stadium dość zaawansowanym, ale przede mną "syndrom zbyt długich rąk"
* chusta "alpejskie łąki", którą nadal odkładam na wiosnę, ale dni są coraz jaśniejsze
* biały jeszcze "torebkowy" sweterek
Chyba dobrym rozwiązaniem byłaby jakaś mała rzecz np. rękawiczka, skarpetka czy coś...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz