czwartek, 10 września 2015

Miałam ogłosić jakieś dziewiarskie święto

A wszystko dlatego, że ukończyłam swojego najstarszego ufoka. Początek robótki datuję na jakieś 10 lat temu (może jeszcze dalej). Jerremu - jak widać-  spodobała  się ta poduszka i sam świętuje. Zresztą nie spał w domu chyba jakieś dwa miesiące...Przychodził, zjadał co było i znikał.
A co u mnie? Mam za sobą udane wakacje i wiele dziewiarskich nowych doświadczeń, których nie opisywałam ani nie fotografowałam, bo nie nadążałam. Należy do nich farbowanie wełny, farbowanie czesanki i przędzenie na wrzecionie...
W ramach świętowania kupiłam sobie nową włóczkę z firmy Filcolana , odrobinę sztywna, ale ma przepiękny kolor - ciemny czerwony i grubość i włochatość ma taką jak lubię. Zdecydowanie będę chciała kupić jej więcej. Teraz testuję jej wydajność robiąc szal.
Ponadto:
1.Kolorowy ślimaczy się dalej, ale już niewiele mi zostało.
2. Zielony sprułam, to jednak najlepszy sposób na pozbycie się ufoka.
3. Kocyk leży odłogiem, ale nic się nie zapowiada, żeby miał być potrzebny.
4.Z przefarbowanej wełny robię kolejny sweterek, ale to całkowicie się wpisuje w program wykorzystywania zapasów, dlatego czuję się całkowicie usprawiedliwiona, że zaczęłam coś nowego. Zresztą szybko go skończę.
Jeśli chodzi o dziewiarskie plany, to zamierzam wykorzystać włóczkę z zapasów, zanim kupię jakąś nową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz